środa, 17 lutego 2016

Matura, i co dalej?

Do matury coraz bliżej! Wiem, że tym najbardziej zainteresowanym nie trzeba o tym przypominać, a nawet pewnie wolelibyście chociaż na chwilę o tym zapomnieć. Czekacie z utęsknieniem na ostatni egzamin i KONIEC! Najdłuższe wakacje życia przed Wami.. będziecie wolni, dorośli.. cudownie!
Nie chciałabym psuć Wam sielanki ale.. skromnie zapytam: 
  

-Matura, i co dalej? 


Od razu się jeżysz co? Przecież rodzice i nauczyciele zadają to pytanie od kilku miesięcy prawie tak często jak mówią: "dzień dobry". Bez obaw! Nie zamierzam Cię naciskać ani przekonywać do wyższości medycyny nad prawem. Zamierzam Ci pomóc! Zapraszam Was do nowej serii: Matura, i co dalej? W której podzielę się z Wami moim przemyśleniami na temat studiów i wielu.. wielu związanymi z nimi decyzjami, przed którymi już za chwilę staniecie. Postaram się zadać Wam dobre pytania i opowiedzieć nieco o moich doświadczeniach ze studiami, tak żeby choć trochę ułatwić Wam podjęcie tej ważnej decyzji!

Zacznijmy więc od mojej historii... nie całej oczywiście nie będę Cię zanudzać!
Już w gimnazjum zdecydowałam co chcę robić w życiu - a przynajmniej tak mi się wydawało - postanowiłam, że będę architektem. Do dziś nie wiadomo do końca skąd ten pomysł się wziął, nie mam architektów w rodzinie, nigdy wcześniej nie widziałam jak wygląda taka praca. Dostałam się bez większych problemów do najlepszego liceum w mieście - profil politechniczny, od drugiej klasy liceum chodziłam na lekcje rysunku. Wszystko było zaplanowane, a plan udawało mi się konsekwentnie realizować. Na początku liceum ponad połowa mojej klasy deklarowała, że będzie studiować architekturę, co było lekko niepokojące, dość szybko okazało się że jestem jedyną osobą, która na prawdę podjęłam wyzwanie, zdecydowałam się nawet zdawać maturę z historii, żeby zwiększyć swoje szanse na rekrutacji. W roku maturalnym poświęciłam się bardzo mocno nauce, w zasadzie wszystko jej podporządkowałam. I ostatecznie osiągnęłam sukces co prawda nie udało mi się dostać na studia w moim wymarzonym mieście, ale jednak byłam studentką architektury na szanowanej uczelni. Gdyby tak nieco podkolorować ta historię była by super na typowo motywacyjnego bloga! Zdecydowałam, zaplanowałam, wytrwałam i zdobyłam!

Cóż nie jest to typowo motywacyjny blog, a mojemu życiu daleko do pasma niekończonych się sukcesów

Przetrwałam pierwszy semestr - było ciężko, okazało się, że bardzo tęsknię za domem i rodziną. Wszytko było nowe, miasto, ludzie, mieszkanie - a do wszystkiego co znałam było daleko. Na drugim semestrze było gorzej... a ciągłe krytykowanie i ocenianie nie pomagało w walce z wyścigiem szczuro-snobów, czułam że nie pasuje. Zaliczenia szły mi ciężko więc musiałam wziąć dziekan, pierwsza porażka... W zasadzie nie wiem co robiłam przez ten rok, coś tam zaliczałam do przodu, coś nadrabiałam, ale ogólnie większość czasu zmarnowałam. Po roku wróciłam na studia, do nowej grupy, w tej już totalnie nie umiałam się odnaleść a po pół roku wyleciałam ze studiów. Totalna porażka... Zmarnowane 3 lata życia. A przynajmniej tak to dla mnie chwilowo wyglądało. Okazało się z całkiem pewniej siebie wiedzącej czego chcę i dążącej do celu dziewczyny niewiele zostało, nie wiedziałam co robić. Wydawało mi się, że moje marzenia legły w gruzach, a jeszcze gorsze było poczucie że zawiodłam moich najbliższych.

Na szczęście tu też moja historia się nie kończy!

5 lat później siedzi przed Wami szczęśliwa pracująca Pani Inżynier (a za 5 miesięcy miejmy nadzieję magister) z mnóstwem pomysłów na siebie i swoje życie. Można mnie jednak niestety nazwać weteranką studiów, właśnie dlatego myślę że mogę Ci pomóc!
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz